You are currently browsing the category archive for the ‘Uncategorized’ category.

Oto ciekawy artykuł. Warto go przeczytać, zwłaszcza że uwagi w nim zamieszczone zostały poczynione na długi czas przed zbudowaniem paradygmatu komputerowego.

Artykuł dotyczy nieefektywności matematyki w biologii. Nieefektywność matematyki w biologii może być wynikiem, jak opisano powyżej, czegoś co można by nazwać zależnością od historii. Autor, za Wignerem, stwierdza istnieje zaskakująca różnica pomiędzy efektywnością matematyki w naukach ścisłych, zwłaszcza w fizyce, a efektywnością w biologii. Powodem miałaby być fundamentalna cecha dynamiki układów fizycznych: daje się ona opisywać jako zasada wariacyjna, znalezienie rozwiązań fizycznych sprowadza się do znalezienia funkcji które są ekstremami zadanych funkcjonałów. W rozumieniu tym, układy biologiczne przyjmują postać która nie jest optymalna, a jest raczej „wystarczająco dobra” z punktu widzenia płodzenia potomstwa. Sytuacja taka sprawia, że stan układu biologicznego to wynik zarówno optymalizacji – „dobry” – jak i przypadku – „wystarczająco” wobec zaistniałych, przygodnych warunków. Ewolucja wybiera coś co jest lokalnym i łatwo dostępnym minimum, ignorując możliwości, które mogłyby być lepsze, ale są np. ukryte za barierą kosztów, czasu, komplikacji lub czasem właśnie prostoty ( ewolucja ma spore problemy z wycofaniem się z istniejących struktur).

Myśląc o tym temacie stwierdzam że mam wątpliwości. Od lat jesteśmy kierowani w stronę paradygmatu związanego z algorytmami genetycznymi, algorytmiką, obliczeniowo-komputerowym obrazem świata.

Układy biologiczne przedstawia nam się jako wymieniające materiał genetyczny ( rozmnażanie), mutujące ( element losowy) i poddawane sprawdzeniu ( poprzez obliczenie wartości funkcji dopasowania, fitting). Wszyscy zdają sobie sprawę że to model, oczywiście że wiemy iż prawdziwe organizmy działają w szczegółach inaczej, ale uważamy że jakie by one nie były, w gruncie rzeczy opisany proces detrministyczno-losowy opisuję układy biologiczne poprawnie.

Mam wątpliwości. I dotyczą one czegoś co chyba najbardziej oczywiste: obliczania wartości funkcji przystosowania.

Organizmy mają bardzo wielką ilość stopni swobody. Po narodzinach ( jeśli w ogóle taki proces ma miejsce!), nowy osobnik żyje. Żaden proces nie przypisuje mu żadnej wartości. W trakcie życia każda jego decyzja ma znaczenie dla kwestii wydania potomstwa, oraz pojawiają się czynniki środowiskowe na które stan organizmu nie ma żadnego wpływu. Efekt: przekazanie genów, ma miejsce kiedy z sukcesem przebiegnie cała kaskada zdarzeń, na poziomie molekularnym, na poziomie fizycznym, czasami społecznym.

Powątpiewam by efekt interakcji tych elementów, owa kaskada, dał się opisywać funkcją. Nie jest wykluczone że jest to proces nieobliczalny. A jeśli jest obliczalny, to o bardzo dużej ilości parametrów, eksponencjalnie związany z stanem wewnętrznym organizmu i otoczenia. Warto nadmienić że bynajmniej nie wszystko zawarte jest w genach, organizm wymiana z otoczeniem materię, oraz posiada podzespoły ( na poziomie komórkowym organelle) które mają własny materiał genetyczny.
Modelowanie tego procesu jako funkcji wydaje mi się być poważnym błędem koncepcyjnym prowadzącym do znaczącego niedoszacowania złożoności układu.
W tym kontekście kwestia zasad wariacjnych i obsadzania lokalnych minimów dodatkowo znacząco obniża nasze możliwości opisu.

 

  W odległym królestwie  król i królowa popadli w desperacje bowiem córka ich jedyna, przyszła następczyni tronu i ukochane dziecko w jednej osobie, o twarzy tak gładkiej jak płatki róży, poczynila straszliwe śluby. Czy to pod wpływem kaprysu czy złości, królewna w wieku lat szesnastu poprzysiegła że rękę swoją i serce, a wraz z nim należny jej tron odda tylko takiemu mężczyźnie co sprosta wyznaczonym przez nią zadaniom. Jest oczywiscie w tego typu zwyczajach pewna zdrowa tradycja, że rycerz nim wezmie księżniczkę za żonę, zabije jakiegoś smoka czy przepędzi złego olbrzyma. Nikt by się temu zgoła nie dziwił. Niestety smoki i olbrzymy dosyć już dawno zostały przegnane z krainy jako, że antenaci rodu królewskiego mieli liczne i żeńskie potomstwo. Co gorsza młoda królewna żadala by ci którzy nie sprostają wymaganiom próby zostali straceni i to zwykle, okropna śmiercią.  Królewna wymyślała zadania, te zaś były coraz to inne i zwykle wymagające nie lada kunsztu, jako że sama była bardzo biegła w sztukach wszelakich. 

   Mimo to, czy to z powodu bogactwa czy wielkiej doprawdy urody i inteligencji panny, śmiałków nie brakowało. Królewna zatem zgodnie z kanonami taktu i nowoczesności oczekiwała od śmiałków czynów modernistycznych i intelektualnych. Rozwiązywania zagadek, malowania obrazów na rozmaite tematy a czasem jej portretu, układania wierszy i rzezbienia w drewnie i złocie. Śmiałkowie zgodnie z jej kaprysem raz tańczyli, raz spiewali. Układano poematy, pisano powieści, ofiarowywano królewnie najpiękniejsze dzieła miłości i sztuki złotniczej, rozwiązywania wymyślne szarady. Dowodzono nawet na czas twierdzeń z dziedziny teorii kategorii ktora to królewna szczególnie sobie upodobała odkąd telolog nadworny, biegły także w matematyce, określił tą dziedzinę abstrakcyjnym nonsensem. Ba! Zdarzyl sie nawet i taki przypadek że pewien smiałek otrzymał za zadanie grać w warcaby z samym sobą by wyłonić zwycięzcę!

   Mężnie stawali kawalerowie do boju, żaden jednak nie umiał dorównać krolewnie wdziękiem w tańcu i łamano go kołem, pięknem śpiewnego  głosu i wypić musiał dzban płynnego ołowiu.  Kawalera ktorego poezja nie dosyć była wzruszającą w porównaniu z dziełami księżniczki zamurowano żywcem i jakiś czas jeszcze nawet recytował swoje utwory slabnacym głosem slyszanym w którymś z pokojów w pałacu. Nawet warcaby królewna opanowała tak wspaniale, że kandydat który zmierzył się z nią na tym polu, skończył pocwiartowany w szachownicę….

Prosili rodzice krolewscy, by Królewna zaniechała tych fanaberji lub by chociaż mniej srogo traktowała odrzuconych. Królestwu kilka razy groził poważny kryzys dyplomatyczny gdy ten czy ów kandydat miał krewkich rodziców skorych wywoływać wojnę czy słać oskarżenia do cesarstwa po śmierci syna.
   Królewna jednak była uparta, spory rozwiązano zaś złotem i za pomocą specjalnie przygotowanego regulaminu konkurów, ktory kandydaci stając w szranki dobrowolnie, i co tu dużo mówić, często bez czytania, akceptowali.

   Mijały lata, a córka królewska nie dosyć że nie znalazła godnego siebie męża, to jeszcze utwardzila swe serce w przekonaniu że nie ma na świecie nikogo godnego jej urody, intelektu, zdolności wokalnych i artystycznych. I choć kilka razy podziwiała dzieła nieszcześliwców jej ofiarowane, zawsze  dostrzegała w nich a to skazę w zamyśle, a to rysę w materiale, a to słabość w rozumie stającego w konkury.

   Pewnego lata zaszły jednak tak zdumiewające wypadki, że do dziś, po długim już czasie, pamięć o nich nie ginie, a i zapewne zniekształcone echa tych wydarzeń mogły dotrzeć i do Ciebie czytelniku, w postaci opowieści czy może bajki o zwycięzcy konkurów o rękę królewny. Wielu opowiada jak to zwyciezctwo odniósł już to jakiś wydrwigrosz-spryciarz, już to prawdziwy bohater. Rzecz miała jedną znacznie bardziej zdumiewający przebieg, słuchajcie zatem dalej, chyba że wystarczą Wam tanie opowieści z morałem wymyślane przez nędznych moralizatorów, a nie sama prawda.

   Owego lata w konkury stanęło trzech zawodników. Pierwszy niemalże został stracony od razu, był to bowiem klaun cyrkowy, a zgłoszenie takiego konkurenta sprawialo wrażenie obrazy majestatu. Jednak w tajnej komnacie Ministerstwa Zamążpójścia Krolewny, dla oczu ministra tylko, zmył on sceniczne makijaże oraz przedstawił niezbite dowody na ciele, świadczące że jest dziedzicem możnego i szlachetnego rodu władającego dalekim Królestwem sw. Jana, zaś smieszne przebranie i makijaże, tak niestosowne do sytuacji, okazały się być po prostu oryginalną fanaberią, kaprysem, jakim był zwykł hołdować ród królewski jego kraju.
   Drugi kandydat był rycerzem o młodym i pięknym obliczu. Jego wymowa, postawa, chód i inteligencja oczarowany wszystkich i oczywistym było że jest to młodzian krwi najszlachetniejszej ze szlachetnych, choc w obejsciu nad wiek poważny, by nie rzec nieco smutny. 
   Trzeciego kandydata nikt nie widział na oczy, wszaksze jego start w konkursie ogłosił jego arogancki przyboczny rzucając w milczeniu, na stół w kancelarii Ministerstwa Zamążpójścia Krolewny, listy uwierzytelniające.

   Królewna długo dokonywała namysłu. Myślała czym usidlić kandydatów, z drugiej jednak strony walczyła w niej chęć poznania ich zalet a nawet odrobina ciekawości jakich to dokonają wyczynów by zdobyc jej znudzone serce. Postanowiła dać każdemu zadanie trudne przez to że dalekie od jego naturalnych predyspozycji, nagiąć ich do wyczynów odmiennych od tych do których przywykli i tylko trzeci kandydat, który nie objawił swego oblicza napawał ją lękiem i ciekawością.

   Pierwszemu zalotnikowi, a był nim klaun, nakazała mówić o Prawdzie i wskazać jej istotę. Naszła ją bowiem ochota na dyskusje filozoficzną dotycząca absolutu.

   Od smutnego młodziana nieumiejacego ukryć swej inteligencji zażądała zabawy w tańcu. Jej kaprysem bowiem było zmusić go do popisów choreograficznych do lekkiej i błachej muzyki.

   Trzeci zaś kandydat bez przerwy zaprzatywał jej myśli, lecz nie umiala się zdobyć na żadną decyzję co do zadania. Czy skazać go na rozważanie kwestii teologicznych? A może niech objawi swoje mistrzostwo w kucharstwie? A może zadanie dotyczące poezji czy malarstwa? Śpiewu? Władania bronią?

   Szlachetny klaun jako pierwszy ruszył w konkury.  Szanowna Pani, rzekł, pragniesz bym rozprawiał o prawdzie mimo że skrywam swe oblicze za maską i szatami aktora. Wiedz, że prawda tam się tylko objawia gdzie słowa dotykają rzeczy które istnieją, a nie tam gdzie jak sądzi pospolstwo ma miejsce słuszność. Ta bowiem mylona jest z prawdą, jednak nią nie jest. Prawda o szlachetna pani, dostrzegana jest tylko przez tych, ktorzy są na nią obojętni. Bo tylko oni potrafią dostrzec rzeczy w słowach takimi, jakimi one w nich są, a nie jakimi chcieliby je widzieć.

   Czy zatem, zapytała królewna, prawda jest użyteczna czy tylko jest pustym frazesem, skoro dostrzec ją możemy tylko w tych sprawach i opowieściach, które pozostawiają nas obojętnych?

   Piękna królewno, odrzekł klaun, prawda nie służy rozrywce, nie przynosi wcale więcej mądrości niż madre zmyślenie. Często więcej prawdy znajdujemy w sztuce która jest formą kłamstwa, niż w dokumentach ministrów które choć w pełni zgodne z faktami, tworzy się by ukryć malwersacje.

  Dziwne i przewrotne są Twoje odpowiedzi klaunie, rzekła zachmurzone królewna, czy zatem prawda ma jakąś szczególną wartość?

   Królewno, prawda ma wartość tylko tam gdzie czlowiek mówi o miłości. Wszystko bowiem w tym świecie mija, a miłość tylko trwa w każdym boskim tworze po wsze czasy. Mówiąc o miłości mówimy bowiem prawdę o sobie!

   Zagniewała się królewna i rzekła nadąsana,  na moje pytania odpowiadasz gładkimi zdaniami, używasz wielkich słów. Czymże jednak jest miłość jak nie uczuciem który zna każdy wieśniak a prawda czym innym jak nie stwierdzeniem faktu zgodnie z jego kształtem. Niby teologowie, mnożysz zagadki swoimi odpowiedziami i nie zdołałeś poruszyć mego serca swoimi słowami. Umżesz, a karę wykonają jutro z rana. Kat udusi cię na rynku garrotą a twój siny język przypieczetuje tą prawdę że umknęła ci istota sprawy. Sądzisz moze, że ktoś dostrzeże w twym trupie prawdę o której mówiłeś, jeśli każę byś pozostał w masce także po kaźni?

   Kolejny w konkury stawał piękny rycerz o smutnym obliczu. Pozbawiony nadziei, w paradnym, bialym stroju, szedł przez sale balowe w kierunku królewny by poprosić ją do zadanego tańca. Idąc mijal dzieła jakie dla królewny tworzyli liczni artyści, prezenty ofiarowane jej przez adoratorów, przedmioty zabytku i wyrazy miłości jakimi starali się zdobyć jej ręce a jego melancholia i smutek stawały jeszcze głębsze. Cała sala była wypełniona dziełami sztuki, na taniec zostawało zgoła mało miejsca. Każdy przedmiot miał swego twórcę opisanego na  przyczepionym skrawku perfumowanego pergaminu. Odużony tą atmosferą adoracji, piękna i zbytku, a także zapachami perfum bijących od bilecików z nazwiskami straconych adoratorów, zobaczył królewnę cudną jak płatek róży. I nie zakochał się w niej wcale, a jego serce pełne było raczej żalu że tylu madrych, dzielnych i dobrych ludzi straciło życie dla kaprysu królewny.

   Zaśmiała się królewna. Tańczmy, rzekła, zaś orkiestra rozpoczęła grać wesołą i nawet nieco zanadto skoczną melodię. Młodzian zaś objął jej kibić i ruszyli.

   Królewna poczuła zapach rycerza, miarowe bicie jego serca, zaś jego ruchy były zarazem tak delikatne i stanowcze że podążała krok za krokiem coraz śmielej oddając się jego woli w tańcu. Jak słodka wydała się jej muzyka! Jak ciepłe i silne były jego ramiona! Młodzian zaś spojrzał jej głęboko w oczy i tak mówił. Królewno, jesteś piękna jak płatek róży, zaś twój rozum przewyższa rozum wszystkich kobiet jakie kiedykolwiek poznałem. Płyniemy oto w tańcu, i tak jak ów taniec, może wyglądać nasze życie. Jeśli tylko otworzysz swoje śpiące serce. Miłość rodzi się z najbłachszych powodów, a bywa że mimo to trwa wiecznie. Zechciej złączyć swoje przeznaczenie z moim, dosyć już tych śmierci, dosyc zła, dosyć rozkazów co niosą nieszczęście i płacz.

   Pierwszy raz w życiu królewna odczuła smutek, słysząc słowa młodzieńca wcześniej bowiem myśl taka nie przmkneła jej nigdy przez serce, choć jej rozum bawił się nią wiele razy. Czy jestem winna temu co sie tu działo?

   Miłość to prawdziwy  podarunek, mówił młody książę. Prawda w nim tkwi taka, że  inne podarunki, złoto, drogie kamienie, bogactwa tego świata nie należą do nas a ledwie je posiadamy przez krótki czas nim choroba lub siła wydrą je z naszych rak. W miłości zaś obdarowujemy tym co naprawdę posiadamy, sobą samym. To dar którego nikt nie zdoła odebrać bez naszego przyzwolenia. Daje oto tobie Królewno to czego nie chciałem dać żadnej innej, siebie samego. Prosze Cię, przyjmij taki dar i odwzajemnij go najpełniej jak potrafisz. Swoim sercem. Nie bój się!

   Królewna zaś stawiała swoje stopy w rytm muzyki kierowana przez kroki partnera i gubila się w uczuciach. Oto bowiem kołysała ją muzyka, głos rycerza, słowa które trafiały wgłąb jej duszy poruszając jakąś nieporuszoną dotychczas strunę. Czym jest to co czuję teraz, myślała. Czy tak wygląda miłość czy jest to tylko smutek? Czy to jego słowa czy nagły atak choroby lokomocyjnej wywołany nazbyt spiralnym tańcem?

   Kiedy zakończył się taniec, królewna długo milczała. W jej duszy tlila się niepewność i pierwszy raz objawił się brak zdecydowania. Doprawdy pięknie tańczył młodzian, porwał ją swoją lekkością, zdecydowaniem, gracja i subtelnością ruchów. Jego głos był tak głęboki! Cała jeszcze płonęła gotowa przyznać że wreszcie trafił się ten jedyny człowiek który wykonał  zadanie i godny jest jej reki.  Była nawet gotowa odwołać rozkaz stracenia klauna. Muzyka z wolna ucichła. Wtem drzwi sali balowej otwarły się z hukiem uderzając o ściany i pekajac niby drzazgi.

   W progu sali stanął  postawny rycerz w czarnej zbroi o ciemnych jak krucze pióra włosach. Był to trzeci, tajemniczy konkurent do ręki królewny!

   Jego dzikie czarne oczy zdawały się rzucać pioruny roziskrzone gniewem. Zamilkli wszyscy dworzanie przejęci strachem, zaś wielki wojownik wszedł do sali, kroczył krok za krokiem podążając w kierunku królewny. Co postawił krok, Królewna czuła coraz większe pomieszanie sprzecznych uczuć. Odrzucił szyszak a ten upadl z wielkim hukiem przewracając jednego z dworzan który usiłował go złapać. Ma przed sobą ostatniego kandydata, rozumiała że musi zadać mu smiercionosne zadanie, i czuła pomieszanie. Strach mieszał się z ekscytacja, ekscytacja z podziwem, a wcześniejsze pomysły by nakazać mu recytacje poezji ulotniły się niczym dym nie zostawiając nawet śladu. Postać nieznajomego napełniała ją lękiem.  Potężny rycerz zaś co wykonał krok, brzęcząc czarnymi ostrogami po bialej marmurowej posadce, to od niechcenia strącał cudne rzeźby, łamał w garści piękne instrumenty i leniwym ruchem ramienia obalał na ziemię wspaniałe obrazy, które były nie dość wspaniałe by zdobyć serce panny. Cała przeszłość tak dumnie eksponowana zdawała się tracić znaczenie. Sam rycerz zaś kroczył jak uosobienie zwycięskiej siły,  i nikt nie odważył się go zatrzymać. Kiedy zaś podszedł do królewny jakby ocknęła się ona z zadumy.

   Raz zdało się jej że oto widzi najcudniejsze dzieło sztuki w jego osobie, skończoną doskonałość której wszystkie dzieła jakie stworzyli dla niej adorujacy ją mężczyźni były tylko pusta imitacją, zniewiesciałą kopią, zaledwie zaspokajając jej kaprys. Raz zaś nienawidziła się za to że tak łatwo poddaje się temu uczuciu które nie wiedzieć czemu spłynęło na nią z taka mocą! Taniec który przed chwilą tak rozpalił jej zmysly i zacmil serce wydał się blachym podrygiwaniem do muzyki, rozmowa  intelektualną blachostką, jak konwersacja w parku z kimś ze służby na temat książki czy wiersza jakich wiele. Słowa przeciw czynom! Jej ciało przeszywały dreszcze, miała wrażenie że wzdłuż kręgosłupa maszerują mrowki, kiedy tak stała przed wielkim czarnym panem w obcisłej skórzanej zbroi. W sali panowała taka cisza, że z dziedzińca słychać było rżenie i gniewne tupanie potężnego ogiera na jakim przybył rycerz. Ten zaś patrzył na nią a ona pierwszy raz w życiu nie śmiała podnieść oczu by spojrzec w jego twarz. Stał jak olbrzymi znak triumfu tocząc wzrokiem po dworzanach, którzy pod jego spojrzeniem odsuwali się pod sciane, byle dalej.  Wyciagnal w jej stronę ramie ona zaś osunęła się w jego kierunku.  Uniósł  ją wysoko na swojej piersi i tak wyszli z sali. Rycerz wsiadł na konia, posadził królewnę za sobą. Koń parsknal, stanął dęba. Przez mgnienie oka zdawalo się że panna spadnie z wielkiej wysokosci, Królewna jednak umiejetnie objęła rycerza w pasie  przylegając do jego pleców. Rycerz spiął stalowego rumaka, ruszyli galopem I znikneli za zamkową bramą.

A oniemiali dworzanie, klaun co uniknął śmierci i pachnący smutny rycerzyk w odświętnym ubranku, nie mogli się nadziwić, czegóż takiego byli świadkami, i dlaczego tyle lat trwaly konkury które zakończyły sie w tak osobliwy sposób…..

Wpis był opublikowany 14.06.2016 na google+ 

„Wiadomo, że kobieta przesiąka poglądami człowieka, z którym sypia. Ostatecznie (Natura czy Bóg – nie będziemy się spierać) nie po to tak skonstruował mężczyzn, by setki tysięcy plemników się marnowały; wnikają one w ciało kobiety i przerabiają ją na obraz i podobieństwo mężczyzny, do którego ona należy.”
Janusz Korwin-Mikke

Człowiek o takiej erudycji i znajomości faktów musi być geniuszem

http://korwin-mikke.blog.onet.pl/2,ID246275680,index.html

   

 

    Wciąż zastanawia jedno – jakie są powody protestów, działań, sytuacji jakie ostatnio przetaczają się przez świat.

    Kiedyś czytałem artykuł z którego wynika, że powodem i to niemal jedynym, są wysokie ceny żywności. Osobiście jednak nie wierze w żadne teorie oparte na jednym parametrze, wyjaśniające rzeczywistość za pomocą jednej krzywej. No i tu pojawia się problem, bo trudno oczekiwać aby jedno wyjaśnienie pasowało do Grecji ( gdzie demonstrują ci co napożyczali a nie chcą oddać), Londynu (gdzie demonstrują chuligani), Izraela (gdzie chodzi o sprawy ustrojowe), Egiptu ( gdzie naród walczy o demokrację) i Arabii Saudyjskiej ( gdzie jak wiadomo w odróżnieniu od innych państw demonstrują tylko terroryści i zwyrodnialcy) i USA ( gdzie demonstruje 99% ale i tak wiadomo ze trzeba obniżyć podatki). Takie niepokoje przetaczają się przez świat – z niepokojąca kumulacją czasową.
    Osobiście mam wrażenie że ludzie w swoim postępowaniu są znacznie prostsi, i znacznie bardziej przewidywalni niż się wydaje, że jesteśmy nie więcej niż jak te surykatki, może nawet mniej skomplikowani wewnętrznie bo one mają jeszcze ogon a my już nie. Tylko że nie umiemy zrozumieć siebie samych – a w większości nawet nie chcemy – bo wszystkie te „narracje o co chodzi” zgłaszane przez komentatorów i ekspertów w większości przypadków nie służą wyjaśnianiu tylko wsadzeniu palca w oko bezpośredniemu przeciwnikowi politycznemu.

    Znajomy opowiadał przeczytane eseje Konrada ( Korzeniowski). W jednym z nich, Konrad wykpiwa komisję (Gminna? od Izby Gmin?) jaka miała wyjaśniać przyczyny katastrofy Titanica. Ścierały się tam różne opinie i interesy, w tym interes armatora i stoczni która Titanica budowała. Wśród opinii eksperckich pojawiła się oskarżenie pod adresem II oficera, który widząc górę lodową podjął decyzję by ją ominąć. Eksperci – co wykpiwał Konrad – ocenili że była to przyczyna katastrofy – Titanic był bowiem w ich opinii niezatapialny – tzw.oczywista oczywistość – tylko że powinien ową górę lodową wziąć przodem – po prostu ją staranować Wówczas miałby nie zatonąć.

    Pewnie gdyby dokopać się dokumentów na temat komisji Senackiej obradującej po jakimś wyrżnięciu Legionów Rzymskich w jakichś Ardenach w III w naszej ery -zobaczylibyśmy tam i posła Cymańskiego i Gowina i Putina i Sarkoziego i Baracka Obamę i nawet Sarę Palin. I wszyscy nie mieliby nic innego do powiedzenia niż to co mówią teraz.

    Sokratesa skazali bo demoralizował młodzież twierdząc że bogowie nie istnieją.

    W filmie „Dark City” grupa ludzi została zamkniętych w wielkim laboratorium.Twórcy laboratorium – obcy – co 12 godzin zamieniają ludziom całą świadomość, osobowość, jaźń. Zmieniają także domy, ulice, całe tytułowe miasto w którym panuje wieczna noc, lata 20 i moda jaką znamy z filmów z Bogartem. Ludzie tracą całą swoją historię i życie, budzą się z letargu będąc kimś innym, ale nadal pozostają indywidualni. Co któryś wariuje, bo nie może znieść zmian, ale nie zdaje sobie przecież z nich sprawy – paradoks. Wariat rysuje na ścianach zawiłe wzory, labirynty w kształcie spirali.

    Ciągle inaczej, nigdy tak samo – zawsze w kółko wracamy do tego samego miejsca…

Zgodnie z data post pojawił się w strumieniu na G+ w 2011 roku, ale myslę że rozmowa nadal jest warta przytoczenia. Nie chodzi o to to kto miał rację, ale o sam temat – w zasadzie zawierajacy pierwiastek uniwersalizmu.

 Kazimierz Kurz

Aug 20, 2011 Google+ Limited

„To ja jeszcze ponudzę o zamieszkach w GB: policja w Londynie nie eskalowała przemocy. Tymczasem mieliśmy tu do czynienia z klasycznym konfliktem wartości: życie ludzkie vs własność prywatna. O ile dobrze zapamiętałem w Londynie rozrabiało coś 200 tysięcy ludzi. O ile dobrze naliczyłem, ofiar śmiertelnych było 5 czy 7 (podczas zamieszek w Los Angeles w 1992 roku były 53 ofiar śmiertelne w ciągu 6 dni http://pl.wikipedia.org/wiki/Zamieszki_w_Los_Angeles_w_1992 ). Zdumiewająca liczba, biorąc pod uwagę obrazki jakie widziałem w internecie – spalone budynki, uciekające grupy szabrowników liczące po dwadzieścia osób. Widać wyraźnie, ze społeczeństwo GB i policja wybrała w tym konflikcie życie jako ważniejsza z wartości. Nawet właściciele sklepików w obronie własnej własności nie stosują najwyraźniej przemocy na taką skalę jak chcieliby to widzieć nasi lokalni komentatorzy – gdyby ją stosowali – broniliby swoje własności powodując więcej ofiar – a tych nie ma. Warto zapamiętać ten punkt widzenia: w konflikcie własność prywatna vs życie ludzkie, polscy komentatorzy konsekwentnie wybierają własność prywatną a policja i społeczeństwo GB – ludzkie życie, które najwyraźniej ma dla nich większą wartość Taki punkt widzenia wywleka moim zdaniem pewien paradoks bowiem o Polsce się mówi że jest krajem katolickim a więc przez domniemanie – chrześcijańskim…”

„Zdaję sobie sprawę, że działania policji nie były bezpośrednio związane z analiza Pisma Świętego, i miały znacznie bardziej racjonalny i wyrachowany charakter. Ta racjonalność wydaje się być jednak oparta jest jednak o założenie, że śmierć ludzi prowadzi do groźniejszych konsekwencji niż utrata mienia – co w ostatecznym rozrachunku sprowadza się do przyjęcia i użycia pewnego systemu wartości.”

Czytaj resztę wpisu »

On the margin of continued fraction blogging I would like to present simple result as regards to continuant polynomials. Continued fraction {[a_0,a_1,...,a_n]} may be expressed as quotient of two polynomials of {(a_0,a_1,...,a_n)}, named continuant (see continuants on Wikipedia)

{[a_0,a_1,...,a_n]} = K(a_0,a_1,...,a_n)/K(a_1,...,a_n)

For example {K(a_0,a_1,a_2,a_3) = a_{0} a_{1} a_{2} a_{3} + a_{0} a_{1} + a_{0} a_{3} + a_{2} a_{3} + 1}

Continuants has many interesting recurrence relations some of which You may find in Graham, Knuth, Patashnik book „Concrete mathematics”. The most important of this recurrences is as follows:

\displaystyle  K(a_0,a_1,...,a_n,x) = xK(a_0,a_1,...,a_n)+K(a_0,a_1,...,a_n) \ \ \ \ \

During my plays with matrix representation of continued fractions I found interesting relation:

\displaystyle  K( a_0,a_1,\ldots ,a_k,a_{(k+1)},\ldots ,a_n ) = \ \ \ \ \

\displaystyle  K(a_0,a_1,\ldots ,a_k,1,1,a_{(k+1)}, \ldots ,a_n) - K(a_0,a_1,\ldots ,a_k,1,a_{(k+1)}, \ldots ,a_n) \ \ \ \ \

that is – between variables {a_k} and {a_{(k+1)}} You put two of „1” in the first and one „1” in the second term. You may consider this as generalisation of Fibonacci recurrence – because if You put all {a_i =1} You obtain Fibonacci numbers.

For example:

\displaystyle  K(a_0,a_1,a_2) = (a_0 a_ 1+1)a_2+a_0 \ \ \ \ \

\displaystyle  K(a_0,a_1,1,1,a_2) = (2 a_0 a_1+ a_0+2)a_2+a_0 a_1+a_0+1 \ \ \ \ \

\displaystyle  K(a_0,a_1,1,a_2) = (a_2+1)(a_0 a_1+1)+a_0 a_2 \ \ \ \ \

And it is true that:

\displaystyle  K(a_0,a_1,a_2) = K(a_0,a_1,1,1,a_2) - K(a_0,a_1,1,a_2) \ \ \ \ \

How to prove it? W have:

{ x = [a_{0},a_{1},a_{2},...a_{n}] =\frac{K(a_0,a_1,\ldots ,a_n)}{K(a_1,\ldots ,a_n)}= - \frac{1}{2} \frac{Tr \left( M(S- L) \right) }{Tr \left( M(S-T) \right) }}

where {tr} is trace of a matrix, and maybe You know that I define M as follows (see here ):

\displaystyle  M = S \prod_{i=0}^{n} S(ST)^{a_{i}} \ \ \ \ \

So we have the following formulas true:

\displaystyle  K(a_{0},a_{1},a_{2} \ldots a_{n}) =\frac{1}{2} Tr \left( M(S- L) \right) \ \ \ \ \

\displaystyle  K(a_{1},a_{2} \ldots a_{n}) = - Tr \left( M(S-T) \right) \ \ \ \ \

Please note that upper formula has different arguments than the lower so they agree.

And there is true that {S^2 =I} and {T^2 = I+T} which we may use to produce „unity decomposition” as below:

\displaystyle  I = T^2 -T = S(ST)S(ST) - S(ST) \ \ \ \ \

Then You may insert it in any place between {S(ST)^{a_{i}}S(ST)^{a_{i+1}}} which gives expression above and many more if You consider {T^p} for {p \in Z} etc.

Remark 1: proved here formula should be possible also to prove from recursion relation directly – so if You would like to try this way – please let me know.

Remark 2: I post this on mathoverflow, and someone provide the sketch of proof by induction – but it seems to be only a sketch – and rather incomplete.

 

 

     Zofia Wiktorowicz – mieszkanka Zamościa – wspomina Leśmiana ( tekst spisany w 1980 roku):
     „W czasie bezrobocia w latach 1932-1933, kiedy zmuszony był utrzymywać kancelarię w okresie zupełnej stagnacji, ten tkwiący w długach człowiek nie wymówił pracy żadnemu z pracowników. Z czasem kiedy przyzwoitość pracowników, nie mających dosłownie nic do roboty, zmuszała ich do rezygnacji z pracy – przystawał na to. Wystawiał zaświadczenia zwalniające z pracy, ale wiedząc że odchodzący zginą z głodu, proponował w jakiś kulturalny sposób pozostanie w pracy ze zniżką do pięćdziesięciu procent. […]
Jakże byliśmy mu wdzięczni. Do jakiej nędzy doprowadziły ludzi małe zarobki, szczególnie w domach gdzie tylko jedna osoba z rodziny utrzymywała się przy pracy, niech poświadczą fakty oglądane codziennie w naszej kancelarii. Pan Kormański miał niepracującą żonę i troje uczących się dzieci. Sam zarabiał tak mało, ze zapałkę dzielił na cztery części, żeby zaoszczędzić na zapałkach. […] Paleniem odpędzał głód. Były również w modzie tak zwane półkoszulki. Pan J. nosił z przodu półkoszulkę – a na reszcie gołego ciała marynarkę. Nie miał bowiem a jednej koszuli. Żywił sie tylko drugim śniadaniem spożywanym w kancelarii. Lesman z chwilą objęcia kancelarii w Zamościu zadysponował na swój koszt drugie śniadanie dla całego personelu, składające się z herbaty i dwóch bułek z masłem i wędliną, serem czy konserwa rybna. Kanapki robiły panie kolejno. Nie wstydzę sie przyznać, ze i dla mnie te śniadania były jedynym wyżywieniem przez blisko osiem miesięcy. Szłam do pracy bez śniadania, o jedenastej zjadałam potężną kanapkę, drugą zaś zabierałam do domu i o piątej po południu miałam suty podwieczorek. Zupełnie mi to wystarczało.
    Lesman całkowicie zdając sobie sprawę z naszej sytuacji, twierdził: „Ja łatwiej zaciągnę pożyczkę i jakoś wspólnie przebiedujemy”. Tak nas utrzymywał i karmił przez blisko półtora roku, dokładając nowe zadłużenia do już istniejących. Był to chyba jedyny szef na terenie Zamościa, który w tym czasie poświęcał sie dla pracownikom. Zatrudniał wówczas do dziesięciu osób. „

Leśmian, Leśmian…

Wspomnienia o Bolesławie Leśmianie zebrane przez Adama Wiesława Kulika,

słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2008

 

 

 

    „Doskonale konkurencyjne rynki nie istnieją jednak w rzeczywistości. Ceny nie są w stanie odzwierciedlić rzeczywistej wartości wszystkich rodzajów dóbr dla ludzi. Rynki nie mogą funkcjonować bez ( bezpłatnego) wkładu głównie kobiet w reprodukcję ludzi [ w Polsce obecnie dzietność kobiet jest mniejsza niż w Chinach – uwaga moja ], a także bez wykorzystania zasobów przyrody (nieodpłatnie, bo doraźna wartość rynkowa nie odzwierciedla kosztów bezpowrotnie zniszczonego środowiska albo przy przerzucanie kosztów na obecne i następne pokolenia). decyzje nie są podejmowane na zasadzie racjonalnego wyboru i idealnego dostępu do informacji, bo także przy pewnym zakresie niepewności i niemożliwości określenia wszystkich skutków. Ludzie […] kierują się skalą wartości i altruizmem czy dobrem wspólnym, a nie tylko własnym interesem i maksymalizacją użyteczności (dostrzegał to już swego czasu nie kto inny jak Adam Smith). Perswazyjna reklama mobilizuje emocje i wprzęga ludzi do maksymalizacji zysków. Funkcjonowanie rynków zależy od instytucji społecznych ( norm kulturowych, prawa, wiedzy, form organizacji). Mechanizm rynkowy nie jest dziełem boskiego nadania, nie wywodzi się z tzw. prawa naturalnego ani nie jest analogiczny z prawami fizyki. Rynki i wiedza ekonomiczna są konstruowane historycznie i społecznie ( przez ludzi)”

„Gospodarka w społeczeństwie” Jacek Tittenbrun, strona 32, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2012

 

    Prawda że powyższe słowa sa oczywiste? Nic z powyższych słów nie jest odkryciem nawet ostatnich 100 lat (już Adam Smith…) … Komuniści przy użyciu zmanipulowanych hunwejbinów z warstw przedwojennej biedoty, chłopstwa i robotników – sfałszowali rzeczywistość, wybory i ekonomię w 1945 roku – głosi oficjalna wykładnia. PRL – był ustrojem opartym w warstwie teoretycznej na kłamstwie – ekonomii leninowskiej – ale to bez znaczenia bo faktycznie zasady ekonomii politycznej Marksa – przykrywały sowiecki imperializm i interesy nomenklatury. A teraz wniosek – po 89 roku nie stało się nic nowego – zamieniliśmy jedno kłamstwo na drugie. I oczywiste słowa jak te powyżej brzmią równie rewolucyjnie i ozdrowieńczo jak 2+2=4 w latach 80-tych….


Poniżej przedstawiam pobieżną opinię na temat założeń do zmian systemu emerytalnego w Polsce. Nie znam się zupełnie na systemach ubezpieczeniowych – stąd moje uwagi są opiniami amatora który starał się przeczytać dokument jaki odnalazł samodzielnie ze zrozumieniem i krytycznie.  Nie uważam się za przeciwnika reformy emerytalnej.  Jestem zdeklarowanym przeciwnikiem głupoty, doktrynerstwa, podejmowania ważkich zmian bez dyskusji i konsultacji. Uważam że warto przeczytać i krytycznie zanalizować. Jak na razie mój wniosek – rząd kiepsko przygotował się do dyskusji – co zresztą nie dziwi.

Poniżej cytaty z dokumentu http://www.premier.gov.pl/download/50/8e/e7bd6c65d609f5fb687dd2ecffa9bcafa7cf.doc – (tutaj link w google docs: https://docs.google.com/open?id=0B7huZ7qWapk6MnJuM2RWcXpTZ3F4aWdZb0tBX3hZdw) „Uzasadnienie do projektu ustawy o emeryturach”  Zupełnie nie wiem jaki jest status tego dokumentu – wyszukiwanie w google tego linka nie zwraca mi żadnych stron które by do niego linkowały. Nawet nie wiem,czy cytując tutaj ów dokument nie popełniam przestępstwa przeciw prawu intelektualnemu. Polecam lekturę całego dokumentu ( niestety zupełnie nieprofesjonalnie wykonanego w formacie doc.). Dokument dostarcza wyjaśnień co do motywacji jakie stoją za proponowanymi zmianami. Niestety brak w nim odwołań do danych źródłowych, np tych przedstawionych na wykresach – w wielu wypadkach nie wiemy zatem np. co jest na osiach, jak zdefiniowane są parametry o których mowa, jakie były założenia analiz statystycznych które są cytowane itp.itd. Niemniej dokument ten ma wielką wartość bo pozwala rozpocząć rzeczową dyskusję. Gdyby tylko rząd chciał dyskutować.  Niestety nie wiem jakie jest oficjalne stanowisko rządu – bo chyba nim nie jest wypowiedź udzielona w radio przez powiedzmy ministra Rostowskiego. Szczerze mówiąc nie rozumiem zupełnie dlaczego dokument ten nie został przedstawiony formalnie, powiedzmy jako stanowisko rządu.  A może został tylko ja nie wiem gdzie i na jakich zasadach. Jeśli ktoś dowie się więcej – proszę o info – uzupełnię komentarz.

Poniżej cytat z dokumentu – podkreślenia są mojego autorstwa:

„Jednym z podstawowych założeń przeprowadzonej w 1999 r. reformy systemu emerytalnego było przywrócenie systemowi charakteru ubezpieczeniowego. Celem systemu emerytalnego jest zapewnienie dochodów osobom, które nie są już zdolne, z racji osiągniętego wieku, do utrzymania się z pracy zarobkowej. Niezależnie od systemu finansowania świadczeń emerytury są wyrazem solidarności międzypokoleniowej. Osoby niezdolne do osiągania własnych dochodów z racji wieku pozostają na utrzymaniu osób, które pracują (opłacają składki ubezpieczeniowe). Emerytura nie powinna być więc formą wynagradzania za osiągnięcie określonego wieku emerytalnego ani ekwiwalentem za warunki pracy czy formą nagrody za osiągnięcia, lecz świadczeniem przyznawanym w momencie osiągnięcia wieku uniemożliwiającego utrzymanie się z dochodów z własnej pracy. Wysokość przyszłych emerytur została uzależniona od kwot składek ubezpieczeniowych opłacanych w okresie całej aktywności zawodowej ubezpieczonych, jak również od okresu, przez który składki były opłacane. Zgodnie z tym założeniem, przyjęta formuła emerytalna ma zachęcać do przedłużania aktywności zawodowej. Uważa się, że indywidualne decyzje o zaprzestaniu pracy i przejściu na emeryturę zależą w znacznej mierze od zachęt finansowych wbudowanych w system emerytalny. Wysokość emerytury z FUS zależy z jednej strony od zewidencjonowanego kapitału na indywidualnym koncie ubezpieczonego w Z US, a z drugiej strony uzależniona jest od dalszego przewidywanego trwania życia. Kapitał rośnie wraz z kolejnymi wpłacanymi składkami – czyli im dłużej się pracuje, tym kapitał jest większy. Wim późniejszym wieku przejdziemy na emeryturę, tym dalsza długość życia będzie niższa, a świadczenie emerytalne wyliczone na podstawie formuły naliczania świadczenia – wyższe. Respektowanie zasady równego traktowania ubezpieczonych płacących jednakową składkę na ubezpieczenie emerytalne (takie samo świadczenie za taką samą składkę) wymusiło dalsze ujednolicanie warunków nabywania uprawnień emerytalnych. Rozpoczęto proces porządkowania systemu emerytalnego. Jeszcze do niedawna, mimo obowiązującego w Polsce wieku emerytalnego wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn, wiele grup społeczno-zawodowych miało prawo do emerytury na co najmniej pięć lat przed osiągnięciem tego wieku. Zgodnie z obowiązującymi do końca 2008 r. zasadami, możliwość wcześniejszego przechodzenia na emeryturę miały również osoby, dla których wcześniejszy wiek emerytalny nie znajdował uzasadnienia w warunkach pracy. Rząd Premiera Donalda Tuska wprowadził w 2009r. emerytury pomostowe, porządkując w ten sposób prawo do przechodzenia na wcześniejszą emeryturę i wiążąc je ściśle z charakterem i warunkami wykonywanej pracy. W rezultacie, o ile jeszcze w 2004 r. średni wiek osoby przechodzącej na emeryturę wynosił 56,8 lat, to w 2010 r. już 59,6 lat. Mężczyzna korzystał z prawa do emerytury w wieku 60 lat a kobieta w wieku 59 lat. Oznacza to, że po spełnieniu warunków do wcześniejszej emerytury, Polacy wybierali emeryturę, a zdecydowana mniejszość pozostawała aktywna zawodowo. Przeciętny staż pracy osoby przechodzącej na emeryturę w 2010 r. wynosił 35,3 lata (35,5lat – mężczyzna i 34,9 lat – kobieta). Wysokość przeciętnej emerytury przyznanej w 2010 r. wyniosła 2.077,49 zł, czyli 64,4% średniego wynagrodzenia w gospodarce.”

Tu moja uwaga – czyli system motywacji nie działa. Rząd nie wie dlaczego. Czy wysoki poziom bezrobocia i zwiększone obciążenie praca pracownika, oraz umowy śmieciowe mają tu jakieś znaczenie? Moim zdaniem – tak. Oczywiście rząd nie analizuje wątku dlaczego system choć w teorii ma zachęcać w praktyce nie zachęca do dłuższej pracy nawet przy obecnych warunkach.

„Komentując zmiany śmiertelności Polaków, Rządowa Rada Ludnościowa w raporcie „Sytuacja Demograficzna Polski. Raport 2010 – 2011” zauważa:„Efektem spadku natężenia zgonów w latach 1990−2010 jest znaczny wzrost długości życia mieszkańców Polski. Przeciętne dalsze trwanie życia noworodka płci męskiej zwiększyło się o prawie 6 lat z 66,23 do 72,10 roku, a w przypadku kobiet nastąpił przyrost z 75,24 do 80,59 roku, czyli o ponad 5 lat. Przyrost długości życia zarówno mężczyzn jak i kobiet, jaki odnotowano w latach 2009−2010, był w porównaniu do ostatnich lat bardzo duży. Przeciętne dalsze trwanie życia noworodka płci męskiej zwiększyło się bowiem o 0,6 roku, a noworodka płci żeńskiej o prawie 0,5 roku. Od 1990 r. dla mężczyzn tylko dwukrotnie odnotowano w Polsce większy przyrost (w latach 1992−1993 i 1999−2000), a wśród kobiet tylko raz (1999−2000) taka sytuacja miała miejsce. Tym samym może to być traktowane jako sygnał, że dalsze obniżanie umieralności w naszym kraju jest możliwe i często pojawiające się w ostatnich latach obawy dotyczące wyczerpywania rezerw w tym zakresie się nie spełnią.

Zwrot „może to być traktowane jako sygnał” jest tu sygnalizowany jako podstawa do całej reformy emerytalnej. Nikt w tym dokumencie nie analizuje średniego czasu przebywania na emeryturze, długości pobierani świadczeń. Może dlatego że jest to parametr dla Polski raczej  niepomyślny – jeden z niższych w UE ( niższe czasy „życia na emeryturze”mają głownie inne kraje byłych demoludów – np. Słowacja) .  Jak widać statystyki odnoszą się do „przyrostu długości życia” bez odniesień do przedłużenia się długości życia dla osób w wieku powyżej 65 lat.  Być może oznacza to że rząd opiera się na fałszywych danych – wliczając do statystyki śmiertelność ludzi zanim osiągną wiek emerytalny. Ponieważ nie przytoczono wprost danych źródłowych – nie jesteśmy w stanie określić które z przedstawionych w dokumencie wykresów i tabel- a jest ich stosunkowo wiele –  opierają się na „przewidywanej długości życia ludzi powyżej 65 roku życia” (PDZ-65+ ) a które na błędnej „średniej długości życia liczonej od narodzin do śmierci” (SCZ-NS). Wolałbym aby analizy rządowe były kalkulowane w oparciu o prawidłowe statystyki – inaczej może się okazać że np. odebraliśmy uprawnienia emerytalne setkom tysięcy ludzi na podstawie błędu rachunkowego/koncepcyjnego. Dokument wskazuje na pewne statystyki dotyczące ludzi powyżej 65 roku życia ( np.wspomina o polepszeniu się stanu zdrowia tej grupy wiekowej). Tu jednak chodzi o jasne rozróżnienie – które z prognoz oparte są o SCZ-NS a które o PDZ-65+. Generalnie – brak jawnych odwołań do danych źródłowych (które dla takich opracowań powinny być często załącznikami dokumentu), a zwłaszcza przytoczenia nie tyle samych danych co np. definicji pokazanych na wykresach współczynników, znacząco utrudnia tutaj analizę poprawności koncepcji.

„Polska ma obecnie jedno z najmłodszych społeczeństw Europy, z najmniejszą liczbą emigrantów. Zgodnie z prognozami Głównego Urzędu Statystycznego, w roku 2035 liczba Polaków spadnie jednak do 35,9 mln, a liczba ludności w wieku poprodukcyjnym (wg dzisiejszych definicji 60 lat dla kobiet, 65 lat dla mężczyzn) przekroczy 9,6 mln (wzrost o 3,5 mln w porównaniu z 2007 r.), co oznaczać będzie, że co czwarty Polak osiągnie wiek emerytalny. Przeciwne tendencje będzie można zaobserwować w populacji osób w wieku produkcyjnym (zgodnie z dzisiejszymi definicjami w wieku od 18 do 59 lat w przypadku kobiet i 64 lat w przypadku mężczyzn) oraz w populacji dzieci i młodzieży w wieku do 17 lat. GUS prognozuje, że w roku 2035 ludność w wieku produkcyjnym zmniejszy się o 3,7 mln(w porównaniu z 2007 r. ) i wyniesie 20,7 mln osób. Natomiast liczebność dzieci i młodzieży w wieku do 17 lat spadnie w 2035 r. o 1,9 mln i wyniesie 5,6 mln. O ile w 2007r. na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypadało średnio 248 osób w wieku poprodukcyjnym, to zgodnie z prognozą demograficzną w 2035 r. liczba ta wynosić będzie 464, a w 2060 r. już 772. Rośnie także współczynnik obciążenia ekonomicznego (rozumiany jako iloraz liczby osób w wieku nieprodukcyjnym do liczby osób w wieku produkcyjnym); w 2007 r. na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypadło średnio 553 osoby w wieku nieprodukcyjnym, w 2035 r. liczba ta – zgodnie z prognozą demograficzną – wynosić będzie 736, a w 2060 r. już 1.070.” […] „Starzenie się ludności jest spowodowane dwoma czynnikami: wydłużającym się trwaniem życia i malejącą dzietnością. Wydłużanie trwania życia oznacza, że przy nie zmienionym wieku emerytalnym wydłuża się okres pobierania świadczenia,co oznacza konieczność zmian w systemie emerytalnym. W Polsce stabilność finansowa powszechnego systemu emerytalnego jest relatywnie mało wrażliwa na zjawisko starzenia się społeczeństw. Niemniej wydatki na emerytury, zarówno obecnie jaki w przyszłości, będą finansowane ze składek młodszych pokoleń. Z tego punktu widzenia, przy zarządzaniu systemem emerytalnym ważne jest monitorowanie wskaźnika obciążenia demograficznego. Negatywne oczekiwania co do kształtowania się współczynnika obciążenia demograficznego nie zmienią się, ponieważ w Polsce zmniejszył się współczynnik dzietności, co również jest charakterystyczne dla krajów rozwiniętych. O ile można poprzez politykę prorodzinną starać się wpłynąć na podwyższenie tego wskaźnika, to i tak nawet sukcesy na tym polu nie wystarczą do zatrzymania zjawiska starzenia się ludności Polski. Skoro zatem nie można zmienić trendów demograficznych, zadaniem rządu jest dostosowanie systemów emerytalnych do zachodzących zmian.”

    Czy rząd sobie nie przeczy w tym akapicie? Z jednej strony mamy system który jest nieczuły na starzenie się społeczeństwa, z drugiej twierdzimy że nie nawet zwiększenie dzietności nie rozwiąże problemu wzrostu liczności grupy ludzi starszych. Nie rozumie w takim razie jak to jest – starzenie się społeczeństwa ma czy nie ma wpływu ? Może ma – ale „nie wprost” a poprzez uwikłanie w jakieś parametry?

Jednocześnie wskazano że źródłem problemu jest „obciążenie demograficzne” czyli iloraz tych dwu wielkości ( liczba obywateli/ liczba starych obywateli = X wyrażone w procentach ). Autor dokumentu wypisuje tu pewne tezy bez pokrycia. Skoro kluczowy jest X ( czy jest? skąd ta wiedza? z analiz? jakich?) fajnie byłoby pokazać np. na wykresie ( albo wypisać wzór) – jak system zależy od X. Jeśli zależy nie tylko od X, fajnie byłoby wypisać od czego jeszcze zależy. Pisanie eseju jak powyższy akapit, bez odniesienia się do faktów ( czyli realnych zależności matematycznych ) nic nie wnosi. Ktoś powie – „zamiast zwiększać ilość starszych aktywnych zawodowo – zwiększmy dzietność”. Inny powie – „zaimportujmy siłę roboczą z Ukrainy – dajmy im np. mieszkania komunalne – przyjadą masowo”. Wobec przedstawionej analizy rządowej – wszystkie te pomysły ( i tysiąc innych) są równoważne – bo nikt nie pokazał jaka to jest zależność.  Jak na projektowany system wpłynie napływ imigrantów do Polski? Skąd wiadomo że taki napływ nie będzie miał miejsca w najbliższych 50 latach?

Żeby to było jasne – nie domagam sie skończonego wzoru – jak w prawie ciążenia. Zupełnie wystarczy mi np.schemat poglądowy ( siec Petriego?) która pokaże czysto jakościowe zależności – ale w sposób możliwie ścisły ( np. z uwagą że wzrost X powoduje wzrost efektywności systemu, spadek X powoduje spadek efektywności itp.). Żyjemy w XXI wieku- takie analizy można w dzisiejszych czasach zrobić wręcz w atrakcyjny graficznie sposób.

Trzeba bowiem pamiętać, że podaż pracy ma kluczowe znaczenie dla tempa wzrostu gospodarczego kraju. Jeżeli Polska ma przeciwdziałać, wynikającemu z przyczyn demograficznych, spadkowi podaży pracy, to wobec braku zewnętrznego dopływu siły roboczej, konieczne jest podniesienie wieku emerytalnego. Pozwoli to na zwiększenie lub utrzymanie tempa wzrostu potencjalnego PKB. Przy spełnieniu warunku pełnego wykorzystania zasobów wzrośnie również efektywny PKB, będący jedną z miar zamożności społeczeństwa.”

Ach więc to o to chodzi! Czyli tzw. przedsiębiorcy ( Lewiatan? BCC? ) martwi się że wraz ze spadkiem bezrobocia z przyczyn demograficznych – spadnie dostępność tanich roboli dla utrzymania wysokich zysków kilku bogatych ludzi w Polsce . Czyli chodzi o tanią siłę roboczą Czy cały dokument jet zatem argumentacją skierowaną do emerytów w celu zaspokojenia celów dyktowanych przez prywatny biznes?

„Z punktu widzenia rozwoju gospodarczego najważniejszym efektem podniesienia wieku emerytalnego powinno być powstrzymanie spadku zatrudnienia, a w konsekwencji wzmocnienie czynników sprzyjających wzrostowi PKB. Z przeprowadzonych symulacji wynika, że wydłużenie wieku emerytalnego zwiększyłoby średnie tempo wzrostu PKB w latach 2010-2060 o 0,1 pkt proc. W rezultacie poziom PKB w 2060 r.po wprowadzeniu reformy byłby wyższy o 5,1% w porównaniu ze scenariuszem nie zakładającym zmian w systemie emerytalnym. O tyle samo wzrósłby też poziom PKB per capita.”

Spadku zatrudnienia? O czym tu mowa? Z danych GUS http://www.stat.gov.pl/gus/5840_1446_PLK_HTML.htm wynika, że bezrobocie w Polsce wynosi ( styczeń2011) 13,2% cywilnej ludności aktywnej zawodowo Spadek zatrudnienia to jest to co jest temu krajowi bardziej potrzebne niż wzrost PKB stymulowany tanią siłą roboczą. Wzrost zatrudnienia – te 13% ludzi – to 2121,5 tysięcy ludzi – 2 miliony bezrobotnych. Ofert pracy jest obecnie 31 tysięcy. Mamy wprowadzać reformę emerytalną by utrzymać ten wysoki poziom bezrobocia bo to w mniemaniu rządu spowoduje wzrost konkurencyjności naszej gospodarki?

„Ponieważ dla większości osób to właśnie nabycie uprawnień emerytalnych jest podstawowym czynnikiem skłaniającym do opuszczenia rynku pracy, proponowana zmiana zwiększy liczbę osób aktywnych na rynku pracy.”

Czyli pomysł ze system emerytalny motywuje do dłuższej aktywności zawodowej została już całkowicie wyrzucona z koncepcji. Jak widac łatwiej nakazać pracować dłużej niż dotrzeć do sedna – dlaczego ludzie nie chcą dłużej pracować. Nie chcą? A może nie mogą?

„Warto dodać, że wnioskowania na temat możliwego wpływu wydłużenia ustawowego wieku emerytalnego na sytuację na rynku pracy można dokonać na przykładzie zniesienia możliwości przechodzenia na wcześniejszą emeryturę w systemie powszechnym, które nastąpiło z początkiem 2009 r.Spowodowało to skokowe podniesienie wieku przechodzenia na emeryturę dla wszystkich osób ubezpieczonych w systemie powszechnym (z wyłączeniem górników,nauczycieli oraz osób uprawnionych do przejścia na emeryturę pomostową) o 5lat. Analiza danych statystycznych wskazuje, że wprowadzenie tego typu rozwiązań nie wpłynęło w znaczący sposób na sytuację na rynku pracy.  W okresie2008-2010 wskaźnik zatrudnienia dla osób w wieku 55-64 w Polsce wzrósł z poziomu 31,6% do 34% i osiągnął wartość najwyższą od 1998 r.  W pierwszych trzech kwartałach 2011 r. odnotowano dalszy wzrost tego wskaźnika do poziomu37,7% w III kwartale 2011 r. Jednocześnie stopa bezrobocia wśród osób w wieku 55-64 w tym samym okresie wzrosła o 1,8 pkt proc. osiągając w 2010 r. poziom 7,1%. Niemniej jednak, wzrost stopy bezrobocia można wiązać bardziej z ogólnym pogorszeniem sytuacji na rynku pracy w Polsce niż wprowadzeniem ww. zmian. W związku z tym, że zmiany sytuacji na rynku pracy osób najmłodszych i starszych w ostatnich trzech latach nie odbiegały znacząco in minus od zmian zaobserwowanych w całej Unii Europejskiej można sądzić, że zniesienie możliwości wcześniejszego przechodzenia na emeryturę, a tym samym wydłużenie okresu aktywności zawodowej nie spowodowało znaczącego, skokowego pogorszenia się sytuacji na rynku pracy osób w wieku przedemerytalnym. Stopniowe,powolne podnoszenie ustawowego wieku emerytalnego, nie powinno również negatywnie wpłynąć na rynek pracy w Polsce.Podniesienie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn pozwoli ograniczyć jedną z największych barier dla konkurencyjności polskich przedsiębiorstw jaką w horyzoncie najbliższych kilkudziesięciu lat będzie spadek podaży pracy w związku z postępującym procesem starzenia się polskiego społeczeństwa. Wzrost podaży pracy pozwoli na zmniejszenie napięć na rynku pracy w okresach dobrej koniunktury, co zwiększy konkurencyjność cenową producentów w Polsce”

Zwracam uwagę że w powyższym akapicie używa się „stopy bezrobocia wśród osób w wieku 55-64” A co z pełną stopą bezrobocia? Wydłużenie wieku emerytalnego powoduje że pracujący pracują dłużej. Przecież nie „zawrócono z emerytury” osób które już te uprawnienia nabyły. Dlatego -nie ma co sie dziwić że stopa bezrobocia liczona dla osób 55-64 się nie zmieniła ( a nawet powinna spaść!) skoro te osób nie przeszły na emeryturę. Po prosty pracowały dalej.

Co z całkowitą stopą bezrobocia? Czy fakt że kilkaset tysięcy pracowników nie wyszły z rynku pracy miał jakikolwiek wpływ na dostępność pracy dla ludzi młodych? Dlaczego przedstawiono taką statystykę w miejsce prawidłowej i znacznie istotniejszej? Czyżby ta pełna była mniej pomyślna? Bezrobocie wyglądało tak: http://www.stat.gov.pl/gus/5840_677_PLK_HTML.htm ( podaję dane na grudzień kolejnych lat):

2008 – 9%

2010 – 12%

2011 – 12.4

2012 – 13% .

Jasne że bezrobocie dla grupy wiekowej 55-65 nie wzrosło. Skoro nikt z tej grupy nie mógł przejść na emeryturę – to i pracowali dalej…. Jak widać ogólny wskaźnik bezrobocia wzrósł. Oczywiście nie całą zmiana pochodziła od :zmiany wieku emerytalnego w latach 2008-2010). Widać jednak że w dokumencie użyto takiej statystyki jaką było wygodnie zacytować i że dokument nie analizuje danych w sposób uczciwy i obiektywny.

Co charakterystyczne – przytoczone dane dotyczyły lat sporego wzrostu PKB i bicia kolejnych rekordów tego wzrostu. Warto odnotować że w tym samym czasie spadły dochody rodzin   z czego wynika że z nagłaśnianego przez rząd wzrostu gospodarczego – społeczeństwo nie korzysta. Ta sytuacja nie będzie miała miejsca w latach 2015-2060 – z prognoz cytowanych w dokumencie wynika że będzie nam wtedy spadał wzrost PKB choć nadal będzie na plusie.  Z danych GUS http://www.stat.gov.pl/gus/5840_1446_PLK_HTML.htm wynika, że bezrobocie w Polsce wynosi ( grudzień 2011) *13,2% cywilnej ludności aktywnej zawodowo* Spadek zatrudnienia to jest to co jest temu krajowi bardziej potrzebne niż wzrost PKB stymulowany tanią siłą roboczą. Wzrost zatrudnienia – te 13% ludzi – to *2121,5 tysięcy ludzi – 2 miliony bezrobotnych Ofert pracy jest obecnie 31 tysięcy.* Mamy wprowadzać reformę emerytalną by utrzymać ten wysoki poziom bezrobocia bo to w mniemaniu rządu spowoduje wzrost konkurencyjności naszej gospodarki? Rząd przygotował publicystykę której nie cytuje nikomu nie pokazuje. Czyżby dlatego że to śmiesznie łatwa do obalenia publicystyka? Dlaczego podstawą do ogólnonarodowej dyskusji o zmianie ustawy emerytalnej jest pijarowa i 15 minutowa wypowiedź w talkshow w pewnym radio?

   

    Na marginesie dyskusji o ACTA i niezdrowym rozwoju korporacji ( oligopole, monopole itp) chcialbym zwrócić uwagę uwagę na nastepujące omówienie  tej pracy .  Jeśli to co tam piszą jest prawda – sytuacja jest bardzo ciekawa i skomplikowana. 

     Kartel uznajemy za zły gdyż jego działanie prowadzi do utraty przez rynek efektywności. Tym samy pojawienie sie na rynku kartelu niszczy dobrą ekonomię i uniemożliwia osiągnięcie stanów optymalnych. Tak można by skrócić mantrę neo-klasycznej ekonomii (Friedman, Hayek itp) zwanej często neoliberalizmem co jest o tyle mylące, że prąd ten w istocie jest przefarbowanym i ładnie nazwanym leseferyzmem – formą przekonania że ekonomia bez udziału rządów, państw, czy innych tak zawaych regulatorów, działa optymalnie i dzięki swoistemu samosterowaniu i obiektywnym cechom zawartym w samym charatkerze takiej nieograniczanej gospodarki wolnorynkowej – osiąga zawse stan optymalny. Przedstawiciel tej dziedziny – zupełnie tautologicznie – na każdy sygnał o problemach ekonomiczncyh reagują zawsze w ten sam sposób – proponują dalsze zniesienie regulacji. Im niższy poziom regulacji – tym szybciej wolny rynek miałby osiągać upragnione optimum w którym każdy jest szczęśliwy a PKB rośnie. Każdy wiele razy słyszał takie rady na przykład w wypowiedziach profesora Balcerowicza.

     Tymczasem podlinkowana praca  pokazuje – coś co dla osób zajmujących się zjawiskami nieliniowymi jest dosyć oczywiste i spodziewane – że rynek nie jest żadnym automatem optymalizacyjnym. W zasadzie nie posiadamy narzędzi pozwalających analizować tak skomplikowane układy – więc wszelkie wypowiedzi w atmosferze dogmatu i pewności ( Balcerowicz, Friedman itp.) na temat ekonomii wolnego rynku – to ledwie mniemania, pół biedy jeśli oparte na doświadczeniu, powiedzmy historycznym ( co jest nie prawda, na świecie nie ma chyba ani jednego kraju w którym poziom zaangazowania państwa byłby przez neoliberałow okreslony jako dostatecznie niski – choc bliskei idału pod pewnymi względami zdaje się sa Chiny w których państwo w całości kontroluje społeczeństwo zostawiając całkowitą wolnośc korporacjom – i sa one neoliberalnym prymusem. Niewiele osób zdaje się wie, że protesty na placu Teinanmen w Chnach były sprzeciwem przeciw reformom wolnorynkowym, prowadzącym do ograniczonego uwalniania gospdoarki. Ludzie których rozjeżdżały czołgi – chcieli bardziej komunistycznego komunizmu i mniej wyzysku ze strony zagranicznych i rodzimych korporacji. Protest miał także wyraźnie nacjonalistyczny charakter. W Polskich mediach kłamie się na ten temat, lub nie pisze wcale. Być może polscy dziennkarze po prostu nie rozumieją tej sytuacji. ).

    Podlinkowana praca jest przykładem w miare ścisłęj wiedzy na temat wolnego rynku – wiedzy opartej o realistyczne symulacje oparte na bardzo ogólnych załozeniach. Jest to wynik który z powodu niedostatecznej mocy obliczeniowej nie był mozliwy do wykonania w czasach Hayeka, Friedmana itp. Zasoby takie z wolna stają się dostępne współcześnie. Wspólczesna ekonomia symulacyjna jest w stanie badać ogólne zachowania wielkich, milonowych grup sztucznych „agentów” obdażonych wieloma cechami. Badacz uzyskuje w ten sposób modele lepsze niż w klasycznej ekonomii ograniczanej przez liczne upraszczające i rygorystyczne założenia, z krórych częśc ma charakter całkowicie nienaukowy jak w wypadku Friedmana i Balcerowicza – oceny wartościujace na temat form własości itp.

     Zjawisko emergentne jakie przytoczona praca opsiuje mo zna by nazwac kartelizacją rynku przy zachowaniu wszelkich zasad friedmanizmu (wolny rynek, wiele podmiotów, nieprzymuszeni racjonalni konsumenci, brak interwencjonizmu). Wolny rynek w warunkach praktycznej efektywności i przy braku sztucznego zarządzania i przy obecności wielu konkurujących firm – może wytworzyć wzorce zmiany ceny charakterystyczne dla rynku na którym panuje kartel czyli zmowa cenowa. Zupełnie naturalnie i bez jakichkolwiek działń ze strony konsumentów i producentów – zwyczajnie z powodu pewnej ich interakcji ze zmowa kartelowa nie majacej nic wspólnego. Autorzy pracy zasymulowali działanie wolnego rynku zakłądając pewnego rodzaju całkowicie naturalną mobilnosc konsumentów i „czułosc” na popyt ze strony producentów. Przy pewnych wartościach tych parametrów – rynek zachowuje się jakby ceny były dyktowane w zmowie. Jeśli ta praca zostanie rozwinięta, a moce komputerów wystarczą – możemy za naszego życia doczekać się dowodów że neoliberalizm to czcza utopia i że połowę wieku organizowano ekonomie państw satelickich USA ( a od lat 80-tych samego USA ) w myśl dyrdymałów podtrzymywanych wyłącznie z powodu silnych związków biznesu z politykami w USA.

     Oczywiście nie  jestem wierzącym neoliberałem – uważam friedmanizm za niewiele warte machanie rękami ( w istocie mniej niż marksizm, który jako ekonomia jest bzdurny ale ma swoja wartość socjologiczną i historyczną – jeśli chodzi o poglądy – na tyle na ile je znam i rozumiem – akurat znacznie bliżej mi do weberyzmu  ). Co więcej – ci którzy sie interesują – znają spór między Hayekiem a Langem ( polskim wybitnym ekonomistą którego poglądy wikipedia streszcza w interesującym nas zakresie tak:  _”[..]simulation of the market mechanism, which Lange thought would be capable of effectively managing supply and demand. Proponents of this idea argue that it combines the advantages of a market economy with those of socialist economics”_ ) na temat optymalizacji w gospodarce – być może Lange nie miał racji ( komputery nie mogą optymalizować procesów gospodarczych bo to problem NP-zupełny – czekamy na dowód..) .  ale być może Hayek także jej nie miał – bo chyba z wolna mamy dowody że tzw. wolny rynek niczego nie optymalizuje. Całkiem podobnie zresztą jak inny system „przeszukiwawania”  powszechnej opinii osiągający „stany optymalne” – ewolucja – co jest poglądem równie nieprawdziwym. Ewolucja wcale nie optymalizuje niczego – a przykładów na to jest bardzo wiele na przykład patrz nieoptymalna budowa oka ludzkiego – czy ssaków w ogóle. Ewolucja co prawda promuje pewne cechy które zwiększają szanse na wydanie potomstwa – ale czyni to zaledwie spośród cech dostępnych i istniejących, oraz działa w sposób przypadkowy, nieefektywny  powolny. Wymarcie dozaurów, wielkich ssaków ery lodowcowej, czy nawet pojedynczych gatunków jak Dropie czy ptaki Dodo –  jest przykładem na brak możliwości znależienia stosownych rozwizan dla pewnej grupy gatunków wobec problemów wynikających ze zmian środowiska. Brakło czasu, stosownych cech gatunkowych lub wręcz fizycznych mozliwości. Całkiem podoibnie w ekonomii – czekanie na cud pochodzący od niewidzialnej ręki rynku – nie jest w żadnej mierze strategią mogąca poprawić życie pojedynczego czlowieka czy społeczeństwa. Proponowanie takich rozwiązań przez profesorów ekonomii jest przejawem w najlepszym wypadku – braku kompetencji – i rzeczywiście ma miejsce tylko wówczas gdy profesorowie owi rozważaja sprawę w sposób akademicki. Kiedy zagrozone stają się interesy instytucji która ich opłaca ( powiedzmy banku Centralnego w wypadku Balerowicza, czy funduszy OFE z których środowiskiem jest związany) – okazuje się że całkiem szybki interwencjionizm ( „w obronie wolnego rynku”) jest zawsze wskazany.  I rzecsywiśei – rząd USa nei miał najmniejszych obeikcji w dokapitalizowaniu prywatych banków by chronić je przed upadkiem – nie zrobił jednak zbyt wiele by ratować finanse podatników którzy z powodu peknięcia bański spekulacyjnej na rynku nieruchomości stracili dorobek zycia.  Napiszę to jasno – sadze, że neoliberalizm to nie ekonomia – to ideologia i socjotechnika.

     Wygląda na to że z wolna zyskujemy dowody naukowe że wolnorynkowe systemy ekonomiczne działają nieoptymalnie i że ledwie znajdują stan stacjonarny w ramach pewnej ograniczonej raczej przypadkową dostępnością przestrzeni stanów.  Nie ma żadnego powodu by nimi nie sterować – co nie musi zawsze oznaczać centralnego planowania jak w PRL – ale powinn raczej przypominać prace ogrodnika który dba o porzadek i piekno w ogrodzie i wcale nie skupia się na wzroścei wyłącznie najsilniejszych gatunkół krzaków i kwiatów – przeciwnie – jego uwagę zaprzątają czesto własnie najsłabsze rosliny którym pomaga. Bo silne pomocy nie wymagają… I w istocie – tak własnie organizują swoje gospodarki rozwinięte panstwa przemysłowe. Tylko pansatwom satelickim – jak Polska – narzuca sie za pomoca zakulisowych działąń formy gospodarcze całkowicie nieracjonalne i sprzeczne z interesem lokalnej gospdoarki, społeczności i panstwa…

     Żyjemy w ciekawych czasach…

Enter your email address to follow this blog and receive notifications of new posts by email.

Dołącz do 74 subskrybenta