Wiadomo że zaszumi się pasmo najskuteczniej sygnałem o tym samym widmie składowych co sygnał zaszumiany, bo wtedy nie sposób odfiltrować zakłóceń. Radio Wolna Europa była zagłuszana odgłosami ciągnika czy maszyn.

    A jakie zasady zrządza zaszumianiem treści? Iniekcja treści podobnych? Miara podobieństwa treści? Miara podobieństwa znaczeń? Treści o podobnych znaczeniach oddziałują równie mocno z danym odbiorca przekazu i jako takie bardziej ingerują w odbiór wiadomości niż treści niepodobne. Wydaje się że jakimś narzędziem opisu mogłaby być tutaj memetyka, o ile udałoby się wykazać, że „podobne memy” się „lokują w podobnych mózgach”.  Czy jednak na pewno tak jest?

    Zapewne cześć czytelników wie, że informacje dostępne na stronach internetowych, portalach z newsami itp. publikowane są zwykle pod rozmaicie modyfikowanymi tytułami i z zróżnicowaną treścią tzw. leadów, czyli nagłówków. Po publikacji automat analizuje ilość otwarć danej „wersji” newsa i wersja o największej poczytności jest prezentowana większości czytelników. O ile wiem wynalazcą tej techniki był portal Huffington Post, który z poczytności uczynił swoją dewizę. W zasadzie metody stosowane na tej stronie są jaskółką nadchodzących technik zanieczyszczania i zaszumiania treści. HP publikuje setki tekstów dziennie na rozmaite tematy, zaś treść tych publikacji optymalizowana jest pod algorytmy wyszukujące przeglądarek. Niby nic nowego, diabeł jednak tkwi w szczegółach – chodzi nie o to by opublikować coś na temat który przyciągnie czytelników ale o to by opublikować coś na temat którego czytelnicy już poszukują! W zasadzie w dawnych czasach to samo czyniły media tradycyjne – w innej skali czasowej. Dziś liczą się sekundy. Treść nie ma znaczenia – liczą sie słowa kluczowe w kluczowych chwilach. Chodzi o to by płynąć na fali którą wywołują inni.

    Wydaje sie że technika taka ulegnie doskonaleniu. W przyszłości należy się spodziewać sytuacji w której portale będą generowały sporą ilość treści zupełnie automatycznie. Zapewne bazując na darmowych treściach które będą tworzyć amatorzy, hobbyści i bezrobotni eksperci. Rola portali społecznościowych czy nowych mediów które sie z ich dominacji wyłonią sprowadzi sie do tego, ze autor, rozumiany jako opłacany pracownik dostarczyciela treści – gazety, portalu, telewizji, radia – przestanie być koniecznym elementem. To co będziemy czytać, oglądać i słuchać – będzie tworem anonimowej masy bezrobotnych, lub utrzymujących sie z zupełnie innych zajęć hobbystów publikujących swoje opinie, dzieła i utwory w internecie. Obecnie spora popularnością cieszą się techniki bibliometryczne rozpoznawania treści, oparte na modelach probabilistycznych pozwalających na klasyfikację zawartości w języku naturalnym. Sztandarowym przykładem jest LSA  Dziś – chodzi o klasyfikację. Jutro będzie to cyfrowa kreacja.

    Każda rzecz jaką anonimowy użytkownik internetu  stworzy i będzie mógł gdziekolwiek opublikować – automatycznie i całkowicie legalnie będzie zawłaszczana przez wielkiego facegągla – algorytmiczną superfirmę medialną w technologii AI-Web3.1. Facegągiel treści pokroi na frazy, sklasyfikuje, przypisze i poprawi, użyje trafnych, zapomni o nietrafnych i na końcu opublikuje jako własne. Przyszłość  należy do technik do generacji tekstów. Obecnie generatory „artykułów naukowych” czy „newsów” na zadany temat sa zabawnymi elementami stron akademickich, w przyszłości jednak na polu generacji treści automat zwycięży z człowiekiem w zdumiewająco łatwy sposób. Nie dlatego że pisanie dobrych artykułów jest proste. Dlatego że prasa dobrych artykułów pisanych przez specjalistów nie potrzebuje wcale. Prasa potrzebuje reklamodawców, artykuły sa jedynie złem koniecznym.

   Czego brak? Brak domknięcia pętli przepływu informacji. Obecnie każdy z nas jest śledzony i ta totalna inwigilacja pozwala doskonale profilować nasze potrzeby i zainteresowania, oraz związki z innymi ludźmi. Facegągiel juz dziś dysponuje informacjami o naszych kartach kredytowych i tym gdzie, kiedy i po co ich używamy. Posiada informacje gdzie się poruszamy dzięki geolokacji. Posiada wiedzę o tym jak wyglądamy – jeśli nie posyłamy mu sami swoich zdjęć – robią to za nas nasi znajomi i członkowie rodziny. Pamięć facegągla już dziś jest niemal nieograniczona. Facegągiel integruje informacje o nas w sposób znacznie bardziej skuteczny niż my sami o sobie i innych!  Kiedy czytamy artykuł na interesujący nas temat – facegagiel stwierdza, z dyskretnym algorytmicznym uśmieszkiem, że nas treść zainteresowała – bowiem spędziliśmy na stronie odpowiednią ilość czasu. To po to sa na stronie te przyciski pozwalające wyrazić swoje uznanie.

   Jednak pewnej informacji brak. Brak informacji – które akapity, zdania, zwroty, słowa – trafiły do nas szczególnie głęboko, wywołały emocje, rozbawienie, smutek, zainteresowały i skłoniły do drążenia tematu. Przyszłość z pewnością przyniesie rozwiązanie tego problemu. Być może wystarczy analiza co z udostępnianych w necie artykułów cytujemy na portalach. Być może konieczne będzie dzielenie każdej treści na 20-40 mini-tweetów które koniecznie trzeba będzie trzeba przeklikać – jak to ma w zwyczaju czynić w Polsce Gazeta Wyborcza – w prymitywnej XX-wiecznej technice zwiększania ilości wyświetleń reklam. Nie tędy droga panowie – należy domknąć pętle sprzężenia – wydrzeć czytelnikowi – widzowi – słuchaczowi – informacje o „najlepszych taktach piosenki”, tym fragmencie który nuci pod prysznicem. Być może należy wprowadzić co 50 słów konieczność nieangażującego uwagi wciśnięcia klawisza „czytaj Dalej” by pojawił się suwak i dało się przeczytać kolejny komentarz, nowy fragment treści? Wyobrażacie sobie medium upstrzone suwakami „Czytaj Dalej”, „Rozwiń”, „Pokaz” powtórzonymi setki razy w nawet prostej notce?

    Automatyczna generacja treści wydaje się mieć przed sobą świetlaną przyszłość. Gazety będą używać generatorów kontentu by zapchać coraz mniejsze odstępy pomiędzy treściami sponsorowanymi, które będą bardzo precyzyjnie tworzone nieźle opłacanych specjalistów od reklamy. Rządy rozmaitych krajów będą zapychać fora i facebooki generowanymi artykułami na tematy mające przyćmić prawdziwe doniesienia o kompromitacji premierów i ministrów. Firmy będą generować reklamy o coraz bardziej złożonej strukturze, których usunięcie lub ograniczanie, będzie traktowane jako zbrodnia przeciwko ludzkości. Wydaje się, że proste produkowanie dezinformacji – będzie jednym z najbardziej ciekawych biznesów przyszłości. Będziemy tonąć w oceanie zagłuszonej informacji tak jak teraz toniemy w zalewie nadprodukcji treści przez ludzi

 

    Wpis powstał na podstawie pomysłu który zapisałem sobie w moim ZimWiki 22.01.2010.